Wyszukiwarka:
Artykuły > Studia >

Poziom inwestycji zagranicznych jako przejaw atrakcyjności polskiej gospodarki.

Poziom inwestycji zagranicznych jako przejaw atrakcyjności polskiej gospodarki. Na początku lat 90. zagranicznych biznesmenów zniechęcały do prowadzenia interesów z Polską nasze telefony i toalety. Dziś już nie odstraszają, ale wciąż mało jest zachęt do inwestowania w Polsce. Czy bardziej przyciągamy czy odpychamy zagraniczny kapitał? Oczywiście, przyciągamy. Prawie czterdzieści miliardów dolarów dotychczasowych inwestycji zagranicznych to suma, której nie sposób nie zauważyć. Nie sposób pominąć faktu, że połowa wartości polskiego eksportu jest wytwarzana przez podmioty z kapitałem zagranicznym. Chyba że ktoś w ogóle się gospodarką nie zajmuje, bo wtedy łatwiej formułować tezy o tym, że obcy kapitał nam niepotrzebny i wyłącznie szkodzi... Inni twierdzą także, że oczywiście, zniechęcamy jak tylko można. Kolejni prezydenci i premierzy apelują: „Inwestujcie w Polsce!”, zaś na poziomie nieco niższych rangą urzędów biurokracja i niechęć do „prywaciarza” – co gorsza, zagranicznego – hamuje biznes. Do tego można dorzucić niestabilne prawo i kiepską infrastrukturę. Siła robocza też już nie jest tania. Kto chce u nas prowadzić interesy, nie uniknie też wydatków na doradców podatkowych... Sformułowana w latach osiemdziesiątych teoria produkcji międzynarodowej J. H. Dunninga mówi, że inwestycja zagraniczna wtedy ma sens, gdy firma inwestująca ma pewne przewagi nad lokalnymi. Jeśli takich nie ma, to na dany rynek po prostu się swoje towary eksportuje, zamiast zakładać jakiś byt ekonomiczny na miejscu. Wspomniane przewagi to na przykład atuty technologiczne, organizacyjne, własna międzynarodowa sieć sprzedaży, wykształcony personel. Dunning wspomina też o przewagach miejscowych mających wpływ na inwestowanie, tj. barierach taryfowych i pozataryfowych, ustawodawstwa dotyczącego pracy, polityki zachęt i restrykcji dotyczących inwestowania itd. Wartość zainwestowanego u nas zagranicznego kapitału rośnie systematycznie, choć nierównomiernie. Na koniec 1999 r. skumulowana wartość zagranicznych inwestycji bezpośrednich wyniosła wg danych PAIZ 38,9 mld dol. Dane te należy traktować z pewna rezerwą, bowiem PAIZ zbiera dane na podstawie ankietowania inwestorów, a ci często dla podniesienia prestiżu podają wielkości, które dopiero chcą zainwestować. Wiadomo na pewno, że kapitał obcy jest ulokowany w około 41 tysiącach podmiotów. Większość to firmy małe i średnie. PAIZ ocenia, że przedsiębiorstw, które zainwestowały ponad 1 mln dol., jest obecnie około 1500 (w ubiegłym roku Agencja sporządziła listę 799 firm, które ten próg przekroczyły). Według raportu NBP z maja br., ogólny klimat do inwestowania, nie tylko dla podmiotów zagranicznych, znacznie się pogorszył. O ile w 1998 r. zanotowano wzrost nakładów inwestycyjnych przedsiębiorstw o 24 proc. w stosunku do roku poprzedniego, to na koniec 1999 r. wskaźnik ten wyniósł już tylko 3 proc. Ta inwestycyjna dekoniunktura przenosi się na inwestorów zagranicznych. Według danych PAIZ, roczny napływ inwestycji bezpośrednich w 1999 r. wyniósł 8,2 mld dol. wobec 10,1 mld w 1998 r. Jako znak pozytywny można odnotować, że zdarzyło się dotychczas raczej niewiele przypadków wycofywania się zagranicznych inwestorów z Polski. Swego czasu głośno było o amerykańskiej firmie Amoco, prowadzącej poszukiwania ropy i gazu, która zwinęła interes, gdyż nie znalazła ani ropy, ani gazu. Inne przypadki wynikały bardziej z przyczyn ogólnobiznesowych niż ze zniechęcenia do Polski. Ford zamknął montownię w Płońsku z powodu kłopotów ogólnoświatowych, a nie nadwiślańskich. O losie polskich zakładów Daewoo jeszcze nie zdecydowano, ale najbardziej prawdopodobna wydaje się opcja zakupu przez inny światowy koncern, więc kapitał zostanie, zmieniając jedynie właściciela. Nie ma jednak powodu do samozachwytu. Co prawda, ściągnęliśmy liczbowo najwięcej kapitału w regionie środkowoeuropejskim, ale w przeliczeniu na mieszkańca wypadamy gorzej niż Czechy i Węgry. Pod koniec 1998 r. na jednego Polaka przypadało ok. 600 dol. inwestycji zagranicznych, zaś na mieszkańca Czech 1300 dol., a Węgier 1800 dol. Wziąwszy jednak pod uwagę fakt, że Polska jest krajem czterokrotnie ludniejszym od każdego z dwóch wspomnianych, można dojść do wniosku, że Czechom dla poprawy wskaźnika wystarczył zakup fabryki Skody przez Volkswagena oraz paru innych dobrze funkcjonujących zakładów. Najwięcej kapitału zainwestowali w Polsce przedsiębiorcy z Unii Europejskiej i ze Stanów Zjednoczonych. Wśród tych pierwszych czołową pozycję zajmują Niemcy z ponad sześcioma miliardami dolarów kapitału, co stanowi około 17 proc. ogólnej kwoty zagranicznych inwestycji. Dalej są Stany Zjednoczone z ponad pięcioma miliardami, a potem kolejno Włochy, Holandia, Francja i Wielka Brytania. W dobie wielkich fuzji i przejęć coraz trudniej mówić o tym, by kapitał miał jakąś narodowość. Typowym problematycznym przykładem jest polski Opel, który co prawda jest spółką-córką niemieckiej korporacji Adam Opel AG, ale ta z kolei należy do amerykańskiego koncernu General Motors. Zagranicznych inwestorów najbardziej interesuje przemysł, zwłaszcza przetwórczy. Tu ulokowała się połowa wszystkich zagranicznych inwestycji. W pośrednictwie finansowym zaangażowano 23 proc. kapitału, zaś w handlu i naprawach – 10 proc. Daje się jednak zauważyć zwiększenie zainteresowania budownictwem oraz obsługą rynku nieruchomości i wszelkiego doradztwa. Mało popularnymi branżami były edukacja, ochrona zdrowia i opieka socjalna. Pojawiają się jednak jaskółki – amerykański fundusz Enterprise Investors zapowiada na najbliższe 3–4 lata włożenie 50 milionów dolarów w sieć firm medycznych. Na początek zainwestował 26 milionów dolarów w Polfę Kutno, PFG i Pharmag. Inwestycje nie rozkładają się równomiernie we wszystkich województwach. Najwięcej przyciąga oczywiście stolica i województwo mazowieckie – tu lokuje się co czwarta zagraniczna inwestycja. Atrakcyjny jest tez Górny Śląsk i Wielkopolska. Są to regiony najlepiej rozwinięte ekonomicznie, posiadające dobrą infrastrukturę techniczną, komunikacyjną i bankową, dostęp do wykształconej kadry, możliwość pozyskania biur, gruntów i pomieszczeń gospodarczych. Ważny jest też potencjał lokalnego rynku i możliwość współpracy z kooperantami. Być może właśnie dlatego mało interesujące dla zagranicznych inwestorów są takie województwa, jak warmińsko-mazurskie, podlaskie czy świętokrzyskie. Znikoma obecność prężnego kapitału zagranicznego w tych rejonach pogłębia dysproporcje w rozwoju poszczególnych części kraju. Problem ten tylko częściowo rozwiązują specjalne strefy ekonomiczne, tworzone właśnie w takich miejscach. Czy w firmie dzieje się dobrze czy źle – poznać można między innymi po skłonności do inwestowania. Kto cienko przędzie, nic nowego nie kupuje, kto zaś inwestuje – znaczy, że stać go na myślenie o przyszłości. Niedawno wydany raport Instytutu Koniunktur i Cen Handlu Zagranicznego stwierdza, że nakłady inwestycyjne spółek z udziałem zagranicznym wyniosły 40,5 mld zł i stanowiły aż 52,8 proc. nakładów inwestycyjnych wszystkich przedsiębiorstw w Polsce. Jest to o tyle znaczące, że podmioty zagraniczne stanowią jedynie 12,3 proc. ogółu zarejestrowanych podmiotów gospodarczych i zatrudniają podobny procent ogółu zatrudnionych w przedsiębiorstwach. Równie dobry wynik osiągają spółki z udziałem zagranicznym w eksporcie. Kwota 14,1 mld dol. w 1999 r. to ponad połowa (55,1 proc.) całego polskiego eksportu. Co prawda, wzrost eksportu tych firm nie był tak dynamiczny, jak poprzednio, ale tego doświadczyła cała polska gospodarka. Eksperci z IKiCHZ podkreślają, że skutki kryzysu rosyjskiego były dla przedsiębiorstw z udziałem zagranicznym znacznie łagodniejsze niż dla polskich. Znamienne jest, że firmy z obcym kapitałem osiągają dobre wyniki dzięki zaangażowaniu ich zagranicznych źródeł finansowania, a także światowych sieci dystrybucyjnych. Można to porównać do posiadania „bogatego wujka”, który jeśli nawet sam nie pożyczy, to załatwi tańszy kredyt bankowy lub wewnętrzny. A trudności z uzyskaniem kredytów na działalność gospodarczą są codzienną bolączką wielu polskich firm, zwłaszcza małych. Podobny problem pojawia się z eksportem – wiele polskich firm po utracie rynku rosyjskiego podczas tamtejszego kryzysu do dziś nie odzyskało poprzedniej pozycji. Firmy z kapitałem zagranicznym, korzystające ze swych międzynarodowych sieci handlowych, nie muszą się o zbyt zagraniczny specjalnie martwić. Statystyki pokazują, że firmy z udziałem zagranicznym są zorientowane głównie na handel ze stabilnymi gospodarkami zachodnimi. Ale tam niełatwo się wedrzeć – trzeba zapewnić produktom odpowiednią jakość i reklamę. Tymczasem jeszcze niewielka część polskich firm może się pochwalić certyfikatem jakości ISO, będącym przepustką na rynek Unii Europejskiej. Pozostaje im sprzedaż na rynki wschodnie, gdzie wymogi co do jakości nie są tak surowe. Tam jednak miejsca zajęli już ci, którzy byli silniejsi. Czytaj: zagraniczni. Nie da się przecenić roli zagranicznego kapitału w prywatyzowaniu polskiej gospodarki. Jest oczywiste, że fundusze krajowe nie wystarczyłyby na zakup ogromnej masy prywatyzowanego majątku narodowego. Wprawdzie częstokroć stawia się zarzuty sprzedaży naszych firm za bezcen, ale zwykle zapomina się przy tym, że zagraniczny kupiec przejmuje przedsiębiorstwo zadłużone, źle zorganizowane i produkujące kiepskie jakościowo wyroby. Bywa, że dopiero inwestycje zagraniczne stawiają taki zakład na nogi. W latach 1990–1997 prywatyzacją kapitałową objęto 228 jednoosobowych spółek Skarbu Państwa. Inwestorzy zagraniczni nabyli w tym czasie udziały w 83 spółkach jako inwestorzy strategiczni i w 16 spółkach jako inwestorzy mieszani. Łączne wpływy za ten okres z tytułu sprzedaży akcji przekształcanych przedsiębiorstw państwowych wyniosły 5,6 mld złotych. Również ostatnie miesiące obfitowały w spektakularne wydarzenia prywatyzacyjne, jak zakup udziałów Pekao S.A. przez UniCredito Italiano i Allianz albo udziałów telekomunikacji Polskiej S.A. przez francuska grupę Vivendi. Co przyciąga inwestorów do Polski, a co ich odpycha? To proste pytanie, lecz odpowiedź skomplikowana. Ankieta przeprowadzona wśród członków Amerykańskiej Izby Handlowej w Polsce wskazuje, że inwestowaniu w naszym kraju sprzyjają przede wszystkim przyczyny rynkowe, związane z liberalizacją naszej gospodarki po 1989 roku i ze stosunkowo dużą chłonnością naszego rynku. Te przyczyny wskazało 65 proc. ankietowanych. Do inwestowania w naszym kraju zachęca też położenie geograficzne – wielu zagranicznych przedsiębiorców tworzy u nas centra produkcyjne i dystrybucyjne na Europę Środkowowschodnią. Pozytywnie ocenia się też poziom siły roboczej, choć w dziedzinach, takich jak zarządzanie i marketing nasze umiejętności wciąż pozostawiają sporo do życzenia. Źródło: PAIZ Czynnikami zniechęcającymi do podejmowania działalności gospodarczej w Polsce są zaś: duży stopień skomplikowania prawa, wysokie podatki i słabo rozwinięta infrastruktura gospodarcza. Podobne wyniki przynoszą inne ankiety, prowadzone np. przez PAIZ czy centra badań marketingowych. Dodatkowo wspomina się w nich o dobrych perspektywach wzrostu gospodarczego i dużych szansach na członkostwo w UE. Niektórzy respondenci podkreślają stosunkowo dużą niezależność gospodarki od polityki w porównaniu np. z Rosją, a także stosunkowo niewielki wpływ rosyjskiego kryzysu finansowego na klimat inwestycyjny w Polsce. Szczególne miejsce wśród bodźców inwestycyjnych zajmują koszty polskiej siły roboczej. Jeszcze do niedawna podkreślano, że przeciętne miesięczne koszty pracy jednego zatrudnionego są o 85 proc. mniejsze niż w Niemczech i o 30–50 proc. mniejsze niż w krajach Unii o najtańszej sile roboczej (np. w Portugalii i Grecji). Jednak ostatnio słychać coraz częściej, że pod tym względem jesteśmy coraz mniej konkurencyjni (choć brak jednoznacznego potwierdzenia w liczbach). Przedsiębiorcy twierdzą, że cena godziny pracy jest w Polsce najwyższa spośród wszystkich państw Europy Środkowowschodniej. O czym przesądzają przede wszystkim wysokie podatki i narzuty socjalne. Polska Rada Biznesu zwróciła niedawno uwagę, że po zsumowaniu wszystkich obciążeń (podatki, składki na ubezpieczenia społeczne itd.) wynosi ono prawie 100 proc. wynagrodzenia netto. Koszty zatrudnienia mogą dodatkowo wzrosnąć, jeżeli przyjęte zostaną propozycje ustawowego skrócenia czasu pracy. Właściciele firm szacują, że dołoży to dodatkowe 7 proc. kosztów. Zdaniem przedsiębiorców niska konkurencyjność polskiej siły roboczej wynika także z niższej niż na Zachodzie wydajności pracy. Ale w firmach z udziałem zagranicznym nowoczesne systemy zarządzania jakością nieco ten wskaźnik poprawiają. Raport Rządowego Centrum Studiów Strategicznych z listopada 1999 r. wskazuje, że wydajność pracy w firmach z kapitałem zagranicznym jest średnio o 80 proc. wyższa niż przeciętna w gospodarce narodowej. W niektórych branżach było jeszcze lepiej – np. w transporcie, składowaniu i łączności wydajność pracy była aż czterokrotnie wyższa od średniej krajowej. Nie sposób nie wspomnieć tu o szczególnym rodzaju zachęty dla zagranicznych inwestorów, jakim są specjalne strefy ekonomiczne (SSE). Wiadomo, że kapitał najchętniej jest lokowany właśnie w „rajach podatkowych”, a takimi są właśnie nasze SSE. W zamian za zainwestowanie w nich określonej ilości kapitału przedsiębiorca uzyskuje zwolnienie z części lub całości podatku dochodowego. Strefy takie tworzy się z założenia w rejonach szczególnie zagrożonych strukturalnym bezrobociem. Jest jednak tajemnicą poliszynela, że niektóre z nich utworzono bądź rozszerzono ich obszar w wyniku nacisków konkretnych inwestorów zagranicznych. W strefach zainwestowano już ponad 6 miliardów złotych, a 80 proc. tej kwoty przypada na kapitał zagraniczny. Jest to co prawda tylko nieco ponad 4 proc. ogólnej kwoty zagranicznych inwestycji w Polsce, ale nie tylko ilość jest tu miarodajna. Z samej istoty tworzenia stref wynika, że inwestycje na nich dokonywane to budowy od zera. W takiej sytuacji zazwyczaj inwestor nie utrzymuje starego parku maszynowego – jak w przypadku zakupu dychawicznej firmy państwowej – ale wyposaża swoją fabrykę w najnowocześniejszy sprzęt zagraniczny. W zdecydowanej większości takich firm zainstalowano automatycznie lub komputerowo sterowane linie produkcyjne. Powszechnym zjawiskiem są lokalne sieci informatyczne i dostęp firm do mediów elektronicznych. Potwierdzają to dane Ministerstwa Gospodarki. Raport sporządzony przez ministerialny Departament Rozwoju Regionalnego zauważa też, że inwestycje w SSE to aż 1/3 nowych zagranicznych inwestycji o charakterze produkcyjnym. Struktura branżowa zagranicznych firm działających w SSE jest urozmaicona. Sporą rolę odgrywa motoryzacja i to bynajmniej nie tylko za sprawą gliwickiej inwestycji Opla (a dokładniej: General Motors). W strefach działają bowiem producenci podzespołów i całych modułów motoryzacyjnych (wystarczy wspomnieć fabrykę silników Isuzu w Tychach i przymiarki Toyoty do produkcji skrzyń biegów w Wałbrzychu). Jak zauważają przedsiębiorcy, przedstawiciele PAIZ, a nawet urzędnicy Ministerstwa Gospodarki, strefy nie są idealnym narzędziem przyciągania kapitału, ale tak naprawdę jednym z najskuteczniejszych. Jednakże strefowe eldorado ma się ku końcowi. Zgodnie z wprowadzanymi zmianami w prawie, zwolnienia podatkowe będą przysługiwały tylko tym firmom, które uzyskają zezwolenie na działalność w SSE przed końcem tego roku. Kto się spóźni, będzie mógł liczyć na przyobiecaną co prawda, ale mało konkretnie, pomoc publiczną w rejonach, gdzie są strefy. Nic dziwnego zatem, że w ostatnich tygodniach i miesiącach obserwujemy zwiększone zainteresowanie inwestorów strefami. Inwestorzy zdają sobie sprawę, że formalności „startowe” trwają kilka miesięcy, więc właśnie zabrzmiał dla nich ostatni dzwonek. I znów nie obyło się bez nacisków na rozszerzenie stref albo zmianę ich statusu specjalnie dla określonych inwestorów. W Stalowej Woli głośno było o japońskiej firmie od ciężkich maszyn – Komatsu, która upatrzyła sobie teren i prowadziła lobbing na rzecz odpowiedniego przesunięcia granic strefy. Z kolei w Tczewie chce się ulokować komputerowy gigant Flex-tronics, ale domaga się rozszerzenia katalogu wydatków inwestycyjnych uprawniających do zwolnienia podatkowego. Nie wdając się w dyskusję na temat czy zagraniczne inwestycje są Polsce potrzebne czy nie, zauważyć trzeba, że są one nieuniknione. Taki scenariusz dyktują realia liberalnej gospodarki. Można się zżymać, że czasem kapitał zagraniczny jest zagrożeniem dla pomyślnego rozwoju polskich firm. Ale pecunia non olet. Zakłada się, że do kraju napłyną pieniądze, nakręci się koniunktura, a lokalni przedsiębiorcy zyskają solidnych partnerów w interesach. Nie da się też nie zauważyć, że wraz z zagranicznymi firmami pojawia się u nas nowa jakość pracy, wiedza i nowoczesne rozumienie biznesu. Niewiele firm czysto polskich stać na wysyłanie pracowników na szkolenia do londyńskiego City. Słychać czasem głosy, jakoby zagraniczne firmy, zwłaszcza duże korporacje, robiły nowo przyjmowanym pracownikom „pranie mózgu”, przekabacając na oddanego pracownika-niewolnika. Oj, przydałoby się takie pranie paru dyrektorom i kierownikom starej daty. Zwłaszcza tym, którzy myśląc kategoriami gospodarki czasu 10 lat temu minionego, nie rozumieją, dlaczego im sprzedaż spada i pomstują na „spisek obcych”... Rekordowe inwestycje zagraniczne Zagraniczne inwestycje bezpośrednie w Polsce wzrosły w 2000 roku o 10,6 mld USD, po tym jak w 1999 roku wzrosły o 8,3 mld USD - podała we wtorek w komunikacie Państwowa Agencja Inwestycji Zagranicznych (PAIZ). "2000 rok, zgodnie z przewidywaniami, był rekordowy pod względem napływu inwestycji zagranicznych do Polski. Inwestycje zagraniczne wyniosły w ubiegłym roku 10,6 mld USD" - powiedział Adam Pawłowicz prezes Państwej Agencji Inwestycji Zagranicznych (PAIZ).Dotychczas największy napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych odnotowano w 1998 roku, kiedy wyniosły one 10,1 mld USD."Od 1989 do końca 2000 roku zagraniczne inwestycje bezpośrednie wyniosły 49,4 mld USD" - powiedział Pawłowicz" Napływ inwestycji będzie się utrzymywał na dość wysokim poziomie, trudno jednak na razie oszacować jakim. Moim zdaniem, może to być przedział między 6 a 10 mld USD" - dodał. Jego zdaniem, trudność szacowania wynika m.in. z niepewności, co do realizacji zaplanowanych na ten rok wpływów z prywatyzacji oraz ze zbliżających się wyborów parlamentarnych.Agencja podała, że na koniec 2000 roku największym inwestorem zagranicznym w Polsce były firmy z Francji, które zainwestowały w Polsce łącznie 7,9 mld USD. Na drugim miejscu znalazły się firmy z USA, z łącznymi inwestycjami w wysokości 7,3 mld USD, a na trzecim - firmy z Niemiec z inwestycjami w wysokości 5,9 mld USD.Na czwartym miejscu znajduje się Holandia, której inwestycje w Polsce osiągnęły wartość 4,2 mld USD.Kolejne miejsca zajęli inwestorzy z Włoch (3,4 mld USD), koncerny międzynarodowe (ponad 2,3 mld USD, inwestorzy z Wielkiej Brytanii (2,2 mld USD) oraz ze Szwecji (2 mld USD). Pierwszą dziesiątkę największych inwestorów zamyka Korea (1,6 mld USD) i Rosja (1,2 mld USD). Największym inwestorem w 2000 roku był France Telecom, który zainwestował w sektor telekomunikacyjny( zakup akcji TP SA i inwestycja w Centertela) 3,2 mld USD.Na drugim miejscu jest amerykański Citibank z inwestycjami w sektorze bankowym( zakup akcji Banku Handlowego) o wartości ponad 1,0 mld USD. Na trzecim miejscu szwedzki Vattenfall, którego inwestycje w sektorze energetycznym( m.in. zakup akcji Elektrociepłowni Warszawskich) wyniosły 438,8 mln USD. Kolejne miejsca zajmują Bank Austria i szwedzka Telia. France Telecom jest też największym inwestorem w całej ostatniej dekadzie. Na drugim miejscu znajduje się włoski Fiat, na trzecim koreański koncern Daewoo, na czwartym amerykański Citibank, na piątym rosyjski Gazprom. PAIZ podała, że największa część kapitału lokowana jest w sektorze produkcyjnym. Na koniec 2000 roku procentowy udział tej branży w inwestycjach ogółem wyniósł 42,5 proc. (19,5 mld USD)."Kolejnym sektorem gospodarki pochłaniającym największe strumienie inwestycyjne są usługi finansowe, których skumulowana wartość na koniec 2000 roku wyniosła 10,4 mld USD (22,7 proc. całkowitego napływu bezpośrednich inwestycji do Polski)" - napisano w komunikacie.Na trzecim miejscu znalazł się transport, gospodarka magazynowa oraz łączność, gdzie odnotowano inwestycje o łącznej wartości 5,5 mld USD (12,1 proc.). Ponad 91 proc. kapitału zainwestowanego w Polsce pochodzi z państw należących do OECD (ponad 41,8 mld USD). Inwestycje z krajów Unii Europejskiej wyniosły na koniec grudnia 2000 roku 30,7 mld USD (67 proc. całości kapitału). Inwestorzy z Ameryki Północnej zainwestowali łącznie 7,5 mld USD (16,5 proc.).Lista największych inwestorów zagranicznych obejmuje jedynie tych, którzy zainwestowali w Polsce kwotę powyżej jednego miliona USD. Najwięksi inwestorzy zagraniczni w 2000 r. (stan na 31 grudnia 2000) Lp. Inwestor Kapitał zainwestowany (mln USD) Kraj pochodzenia Rodzajdziałalności 1. 1. France Telecom 3136,3 Francja Telekomunikacja 2. 2. Citibank 1064,0 USA Bankowość 3. 3. Vattenfall 438,8 Szwecja Zaopatrywanie w energię elektryczną, gaz i wodę 4. 4. Bank Austria 392,4 Austria Bankowość 5. 5. Telia 314,6 Szwecja Telekomunikacja 6. 6. General Motors 300,0 USA Produkcja sprzętu transportowego 7. 7. General Electric 291,4 USA Bankowość, produkcja urządzeń elektrycznych i optycznych 8. 8. Philips 255,7 Holandia Produkcja urządzeń elektrycznych i optycznych 9. 9. Alstom 255,0 Francja Produkcja sprzętu transportowego, elektrycznego i optycznego 10. 10. Shell 238,0 Wielka Brytania/Holandia Handel Inwestycje zagraniczne w Polsce wg krajów pochodzenia kapitału(stan na 31 grudnia 2000 r.)Nr Kraj pochodzenia Kapitał zainwestowany (mln USD) Plany inwestycyjne (mln USD) Liczba inwestorów 1 Francja 7901 1058,1 70 2 USA 7350,3 2944,5 130 3 Niemcy 5903,7 1680,16 209 4 Holandia 4224,9 711,6 66 5 Włochy 3417,6 1215,4 65 6 Międzynarodowe 2296,7 541,6 21 7 Wielka Brytania 2181,1 269 35 8 Szwecja 2027,86 688,3 53 9 Korea 1617,4 26,5 5 10 Rosja 1286,4 301 2 11 Austria 1172,15 160,1 38 12 Irlandia 1025 0 3 13 Szwajcaria 757,5 315,4 19 14 Dania 741,17 80,6 34 15 Belgia 587,5 128,3 23 16 Grecja 501,5 4 2 17 Norwegia 491,7 122,2 14 18 Japonia 476 95,5 11 19 Hiszpania 377,9 0 7 20 Portugalia 338,7 324,8 5 21 Finlandia 256 63 20 22 Kanada 209,2 16 19 23 Chorwacja 173 16 2 24 Turcja 100,1 58 4 25 Izrael 83,4 20 5 26 Australia 70 16 3 27 Czechy 51,2 0 4 28 Chiny 45 45 2 30 RPA 35 95,5 2 29 Lichtenstein 31,9 27 4 31 Luksemburg 17,2 0 3 32 Słowenia 10 50 1 33 Cypr 7,2 6,5 2 34 Tajwan 5,7 200 1 35 Malta 1 0 1 Razem inwestycje powyżej1 mln USD 45.772,0 11.280,1 885 Szacunkowe inwestycje poniżej 1 mln USD 3.620,48 OGÓŁEM: 49.392,48 Inwestycje zagraniczne w Polsce w podziale na sektory według Europejskiej Klasyfikacji Działalności (stan na 31 grudnia 2000) Sekcje EKD Kapitał zainwestowany(w mln zł) Plany inwestycyjne(w mln zł) Działalność produkcyjna w tym: 19462,7 4406,36 -sprzęt transportowy 5167,7 223,5 -artykuły spożywcze, napoje, tytoń 4961,9 755,9 - wyroby z pozostałych surowców niemetalicznych 2785,7 813,6 - produkcja urządzeń elektrycznych i optycznych 1575,1 490,4 - produkcja masy celulozowej, papieru, działalność publikacyjna i poligraficzna 1470,3 400,8 - produkcja chemikaliów i wyrobów chemicznych 1285,1 453,6 - produkcja wyrobów z gumy i tworzyw sztucznych 591,4 41,4 - produkcja metali i przetworzonych wyrobów z metali 403,4 769,5 - produkcja gdzie indziej nie sklasyfikowana 393,5 241,3 - produkcja maszyn i urządzeń gdzie indziej nie sklasyfikowana 317,1 132,7 - produkcja tkanin i wyrobów włókienniczych 254,4 46,5 - produkcja z drewna i wyrobów drewnianych 240,0 36,2 - produkcja skóry i wyrobów ze skóry 17,2 0,9 Pośrednictwo finansowe 10392,7 743,1 Transport, gospodarka magazynowa i łączność 5568,8 537,1 Handel i naprawy 3962,6 1187,6 Budownictwo 2490,6 938,7 Pozostała działalność usługowa, komunalna, socjalna i indywidualna 1614,4 584,6 Zaopatrzenie w energię elektryczną, gaz i wodę 1058,6 1413,2 Hotele i restauracje 696,8 215,0 Obsługa nieruchomości, wynajem i działalność związana z prowadzeniem interesów 451,4 1233,0 Rolnictwo, łowiectwo i leśnictwo 44,8 17,0 Górnictwo i kopalnictwo 28,3 4,4 Łącznie inwestycje powyżej 1 mln zł 45772,0 11280,1 Łącznie inwestycje poniżej 1 mln zł 3620,48 _ Ogółem Polska 49392,48 _