Wspólny pokój
• Uniłowski Zbigniew •
• 1932 •
Wspólny pokój jest autobiograficzną powieścią z życia cyganerii literackiej Warszawy w połowie lat międzywojennych. To jedna z
najgłośniejszych powieści dwudziestolecia – wywołała skandal, pierwszy nakład uległ konfiskacie. Wspólny pokój jest klasyczną
powieścią z kluczem. Obok autoportretu samego autora (Lucjan Salis), powieść przedstawia galerię postaci z jego bliższego i
dalszego otoczenia, głównie członków i sympatyków grupy poetyckiej „Kwadryga”. Przede wszystkim są to mieszkańcy
„wspólnego pokoju” (czyli młodzi ludzie zajmujący mieszkanie matki Stanisława Ryszarda Dobrowolskiego przy ulicy Nowiniarskiej
2): m.in. S. R. Dobrowolski – w powieści Zygmunt Stukonis i Stanisław Maria Saliński – Dziadzia. Sportretowani zostali także
Marian Piechal, Władysław Sebyła, Stefan Flukowski. Wśród bywalców "Małej Ziemiańskiej” rozpoznać można Juliana Tuwima i
Edwarda Boyé.
Proza Uniłowskiego stanowi połączenie techniki reportażowej z groteska, drwiną, autoszyderstwem. Bohaterowie Wspólnego
pokoju traktują życie jako teatr ponurych zdarzeń, siebie zaś uważają za marionetki. Pisarstwu Lucjana Salisa przyświeca
następujące założenie: „Zawsze będę pisał płytką prozę, będę fotografował życie. Nic nowego nie stworzę”. Miejscem akcji
pozostaje niemal wyłącznie „wspólny pokój” (wyjątkiem są knajpy). Wszystkie obserwacje zostały przefiltrowane przez osobowość
Lucjana Salisa. Stają się one coraz bardziej ponure, w miarę zbliżania się młodego pisarza do nieuniknionej śmierci,
spowodowanej gruźlicą. Relacja Salisa odbywa się w sposób „naturalny”: bez inwersji czy retardacji. Proza Uniłowskiego ma
charakter poniekąd dokumentarny – pisarz wprowadził do Wspólnego pokoju realne wydarzenia, sceny oraz rozmowy.
Powieść Uniłowskiego potraktowano również jako „spowiedź dziecięcia wieku” oraz manifest pokoleniowy. Ostrości obserwacji
towarzyszy tu negatywna ocena zarówno środowiska młodych pisarzy, jak i współczesnej literatury polskiej, a nawet całej polskiej
rzeczywistości („Nie mamy polityków, nie mamy artystów, nie wiadomo, czy jesteśmy krajem konserwatywnym, czy
postępowym”).
Wspólny pokój był wielokrotnie wznawiany, doczekał się adaptacji filmowej (1960) i telewizyjnej (1964).
„– Nie jest powiedziane, że młodość ma być taka radosna. Ta młodość nie jest wcale najpiękniejszym okresem życia –
może raczej najważniejszym. Do dupy z taką niemożnością określania samego siebie – jesteśmy jak chorągiewki na dachu.
– Widzisz, ale jednak my jesteśmy specjalnie, nieprzyjemnie ponurzy. Dlaczego my tak pijemy? Zalewamy się jak stare,
wygasłe dziadygi, a przy tym... my nic nie robimy.
– Cóż to, u pioruna, znaczy: «Nic nie robimy»? Czy literatura to jest szewstwo – bierzesz się codziennie do roboty i kwita!
Masz dwadzieścia jeden lat, ja o dwa więcej; co, wyrobnictwo? My się mamy dopiero przygotować do pisania... ” (Z.
Uniłowski).



















