Wyszukiwarka:
Artykuły > Epoka - Oświecenie >

Twórczość satyryczna Adama Naruszewicza

Twórczość satyryczna Adama Naruszewicza.


Adam Naruszewicz - poeta, historyk, tłumacz, wydawca. urodził się w 1733 roku w podupadłej rodzinie magnackiej. Studiował w Akademii Wi leńskiej, a później za granicą, głównie w Lyonie. Po powrocie do kraju uczył w Warszawie w Collegium Nobilium. W 1748 roku wstąpił do zakonu jezuitów, a później piastował godność biskupa smoleńskiego. W latach siedemdziesiątych był Naruszewicz jednym z najbliższych współpracowników króla Stanisława Augusta, redaktorem "Zabaw Przyjemnych i Pożytecznych", należał do grona uczestników słynnych obiadów czwartkowych. Po przystąpieniu króla do Targowicy załamał się i wycofał z życia publicznego. Nękany chorobą umysłową zmarł w 1796 roku. Jest autorem Historii narodu polskiego, liczącej siedem tomów, licznych przekładów i oryginalnych poezji, w tym ośmiu satyr.

W satyrze "Chudy literat" poeta podejmuje temat ubóstwa i niskiej pozycji społecznej literatów. Problem ten wiąże Naruszewicz z krytyką sarmatyzmu, rozumianego jako zacofanie i ciemnotę prowincjonalnej szlachty, która jest niechętna kształceniu się i przyjmowaniu jakichkolwiek nowości w dziedzinie literatury i nauki, powodem czego jest niechęć tego stanu do czytania "pożytecznych pism".

Satyra utrzymana jest w formie dialogu, jaki prowadzi literat za swoim przyjacielem. W odpowiedzi na jego pytanie, jak to się dzieje, że literat cierpi biedę i już drugi rok nosi ten sam żupan i tę samą kurtę, literat rozpoczyna długi monolog wyjaśniający ten stan rzeczy. Mówi, iż stracił wszystko, ponieważ został oszukany przez drukarnię, a mecenasi finansowali go tylko dopóki im służył i schlebiał. Dalej stwierdza, iż gdyby ludzie kupowali księgi, łatwiej byłoby żyć tym wszystkim, którzy utrzymują się z pracy pisarskiej. Niestety, tak nie jest:

"Lecz w naszym kraju jeszcze ten dzień nie za(ś)witał,
Żeby kto w domu pisma pożyteczne czytał.
Jeden drugiego gani, że czas darmo trawi".


Dalszy fragment satyry Naruszewicza nie jest zbyt oryginalny, wyraźnie nawiązuje do "Krótkiej rozprawy..." Reja. Literat, w dialogu (forma przypomina rozmowę księdza ze szlachcicem), przytacza opinię szlachty na temat duchowieństwa; ganią oni stan duchowny, zarzucając mu zbyt małe zainteresowanie księgami. Twierdzą, iż to duchowieństwo powinno pracować nad duchowym rozwojem społeczeństwa "aby nauką i pismem zdrowym lud zasilić" i w ten sposób odwdzięczyć się Rzeczypospolitej za wszelkie przywileje, którymi ten stan się cieszy, tym bardziej, że zwolniony jest z obowiązków rodzinnych.

Duchowieństwo ma swoje argumenty: ksiądz zarzuca szlachcicowi lenistwo umysłowe i próżniactwo, twierdząc, iż nie pracuje własnymi rękami, lecz "sto pługów ryje", by pomnażać jego dobra. Ponadto szlachcic nie pełni też żołnierskich obowiązków i nie ponosi z tego tytułu żadnych kosztów ani strat, zaś jego jedynym zajęciem jest siedzenie przy ogniu lub oknie i rozmowa z Żydem. Ksiądz proponuje, aby zamiast się nudzić, przynajmniej coś przeczytał, a nie był "tylko szlachcicem, herbem i nazwiskiem", zwłaszcza, że ma wysokie aspiracje, pragnąc być posłem.

Każdy z przedstawionych stanów tłumaczy się swoimi zajęciami, które nie pozwalają mu rzekomo zajmować się czytaniem. Zdaniem Naruszewicza usprawiedliwieni w tym względzie mogą być tylko chłopi i kupcy, którzy naprawdę rzetelnie oddają się swojej ciężkiej pracy.

Następnie literat przedstawia dialog księgarza ze szlachcicem, który chce kupić (dla dzieci) "jakie dzieło w nowej modzie". Księgarz prezentuje wiele książek dotyczących różnych dziedzin nauki. Szlachcic na żadną z nich się nie decyduje, zaś uzasadnienia, które przytacza demaskują jego nieuctwo, wstecznictwo i zarozumiałość. Krytykuje on wszystkie nowinki literackie i naukowe, chociaż wcale ich nie zna. Ostatecznie podejmuje po tych dywagacjach decyzję o zakupie recepty na przyrządzenie "dryjakwi " (cudownego specyfiku na wszystkie choroby) oraz "kalendarza nowego" i kalendarza gospodarskiego.

Satyrę zamyka refleksja literata, w której wymienia on wszystkie ujemne strony życia umysłowego i społecznego wynikające z faktu, że w Rzeczypospolitej czyta się "szpargał bylejaki" lub nie czyta się w ogóle.

Satyra "Reduty" jest znakomitym obrazkiem rodzajowym XVIII-wiecznej stolicy za czasów augustowskich. Podmiot liryczny przechadza się w czasie karnawału po Warszawie wraz ze swoim przyjacielem, obserwując karety jadące na reduty (bale maskowe). Spostrzeżenia obu panów są próbą charakterystyki udających się na owe reduty reprezentantów społeczeństwa. Satyra ta napisana jest jakby w konwencji "redutowej szopki", w której pojawiają się wciąż nowe postacie, nie połączone ze sobą węzłem fabularnym. W efekcie tego zabiegu satyra Naruszewicza Reduty kojarzy się z teatrem lalkowym, maskaradą będącą wyraźnie rewią negatywnych typów ludzkich.

Pierwszy typ - "istnać to gołota, kryje się wśrzód jedwabiu i jasnego złota" - to szlachcic, który przepuścił majątek otrzymany w spadku po ojcu i na wszelkie sposoby usiłuje "dawną utrzymać choć w nędzy figurę", pożyczając pieniądze, gdzie tylko jest to możliwe. Pozbawiony sumienia i honoru, nie gardzi nieuczciwymi sposobami zdobywania pieniędzy ("sumka z szachrajstwa"). Podmiot liryczny podsumowuje tę postawę gorzkimi słowami:


"Najpewniejszy to sposób do wszystkiego mienia:
Chciwość, przemoc bez kary, rozum bez sumienia".


Drugi typ - "buczny junak" - lubi się popisywać, jest zawadiackim samochwałą, który w rzeczywistości nie kwapi się w ogóle do obrony ojczyzny, gdyż brak mu zarówno umiejętności, wyposażenia, jak i dzielności. Jest to typ pospolitego, tchórzliwego łajdaka, który chwaląc się swoimi domniemanymi sukcesami, oszukał już niejednego.

Trzeci typ - to karciarz - pierwszy minister "króla Faraona", za którym podąża symboliczny orszak kart i upersonifikowanych gier karcianych.

Czwarty typ - to hipokryta - człowiek pobożny na pokaz, świętoszek, który pozorami pokrywa swoje łajdactwa: lichwiarstwo i rozpustę. W jego orszaku kroczą: obłudnik, człowiek dwulicowy, który zmienia swe poglądy w zależności od panującej sytuacji i modna dama wraz z towarzyszącym jej "l'abbe" (w języku francuskim pojęcie to oznacza księdza, jednak w Polsce nazwa ta obejmowała też włóczęgów pochodzących z Francji, którzy podawali się za księży, choć ze stanem duchownym nie mieli nic wspólnego). Para ta symbolizuje zepsucie obyczajów i próżność.

Satyry Naruszewicza nie są tak oryginalne i finezyjne jak satyry Krasickiego. ale też pełno w nich ciętego humoru, słusznych przemyśleń i troski o sprawy ojczyzny.

Wiersz "Balon" jest odą napisaną z okazji lotu balonem, jaki odbył w 1789 roku nad Warszawą Francuz Blanchard.

Oda, jako gatunek wywodzący się z antyku, cieszyła się w dobie oświecenia dużą popularnością. Zbliżona swą formą do pieśni pochwalnej czy hymnu cechowała się stylem wysokim, sławiono w niej czyny bohaterskie, Boga, a także rozważano kwestie moralno-filozoficzne. Dopuszczalne było także podejmowanie w utworze lżejszych tematów w celu wyrażenia uczuć bardziej spontanicznych. I takim rodzajem ody jest Balon, będący entuzjastyczną pieśnią radości, wychwalającą ludzki rozum i jego twórcze możliwości:


"Rozum człowieczy wszędy przechodzi,
Niezłomny pracą i czasem".


Oda Balon zawiera jednak w dwóch końcowych zwrotkach aluzję do sytuacji Polski, wyrażając nadzieję, iż "łódka szlachetna", czyli Polska, gdy ster ujmie "mężny Sarmata" - wyjdzie zwycięsko z przeciwności losu, jakie na nią spadły.