Wyszukiwarka:
Artykuły > Streszczenia >

Satyry – Ignacy Krasicki

Do króla

Jest to satyra dedykacyjna, pozornie sprzeczna z założeniami gatunku. Satyra powinna ośmieszać, atakować opisywane osoby lub, przede wszystkim, ich postępki i cechy charakteru. Utwór Do króla, przy pobieżnym odczytaniu, wydaje się być atakiem na króla Stanisława Augusta Poniatowskiego (do niego bowiem jest skierowany), krytyką sposobu, w jaki rządzi państwem. Podmiotem lirycznym jest typowy osiemnastowieczny Sarmata, szlachcic niechętny królowi i wszelkim reformom Rzeczypospolitej. Stawia królowi pięć kardynalnych zarzutów, pokrywających się z zarzutami, jakie wysuwali wobec Stanisława Augusta niechętni mu magnaci. Pierwszy i drugi zarzut dotyczą pochodzenia króla. Magnatów oburzało szczególnie mocno, że władca Rzeczypospolitej nie pochodzi z rodu królewskiego, że jest tylko szlachcicem, a po wtóre, "na domiar złego", Polakiem z pochodzenia:

„Tyś królem, czemu nie ja? (...)
Czemuż bym nie mógł osieść na twojej ,stolicy?
Jesteś królem - byłeś przedtem mości panem,
To grzech nieodpuszczony (...),
Źle to więc, żeś jest Polak; źle, żeś nie przychodzień...”

Trzeci zarzut wynika ze zbyt młodego, zdaniem magnatów, wieku króla. Stanisław August w momencie elekcji (1764 rok) miał 32 lata:

„(...) oto młodyś jeszcze.
Pięknież to, gdy na tronie sędziwość się mieści,
Tyś nań wstąpił mający lat tylko trzydzieści,
Bez siwizny, bez zmarszczków...”

Zarzut czwarty dotyczy zbytniej łagodności w sposobie sprawowania rządów:

„Król nie człowiek. To prawda, a ty nie wiesz o tym (...).
Chcesz, aby cię kochali? Niech się raczej boją.
Cóżeś zyskał dobrocią, łagodnością twoją?”

Wreszcie zarzut piąty, który odnosi się do zbytniego wykształcenia i przesadnej dbałości o naukę oraz kulturę:

„Księgi lubisz i w ludziach kochasz się uczonych,
I to źle”

Absurdalność i głupota tych zarzutów jest oczywista. Wszystkie wymienione wady są w istocie zaletami monarchy. Utwór więc jest tak naprawdę pochwałą zalet Stanisława Augusta Poniatowskiego, lecz jednocześnie śmiałym atakiem na szlacheckich Sarmatów, próbą kompromitacji stronnictwa antykrólewskiego.

 

Świat zepsuty

Satyrę rozpoczyna krótkie wprowadzenie o sarkastycznym zabarwieniu. Jest to jakby ogólny szkic, pełniący funkcję wprowadzenia w treść, w którym podkreślony został upadek obyczajów będący zarazem przyczyną i uzasadnieniem głosu podmiotu lirycznego w tej sprawie. Wstęp kończy apostrofa:

„Niech się miota złość na cię i chytrość bezczelna
- Ty mów prawdę, mów śmiało, satyro rzetelna”

będąca wyrazem bezkompromisowej wobec piętnowanych występków postawy podmiotu lirycznego.

Zasadnicza część tej satyry skomponowana jest w oparciu o zasadę kontrastu. Zestawiony zostaje obraz przodków, którzy starali się zachowywać i rozwijać cnotę oraz wszelkie pozytywne cechy, z obrazem współczesnego pokolenia, które porzuciło drogę cnoty i prawości charakteru, pogrążając się w otchłani kłamstwa, bezbożności i rozpusty. Obraz wspaniałej przeszłości jest między innymi przywoływany w retorycznych pytaniach: "Gdzieżeś cnoto? gdzieś prawdo? ", "Gdzieżeście o matrony, święte i przykładne? Gdzieżeście ludzie prawi, przystojna młodzieży?", po których następują wyliczenia wad i występków żyjących we współczesnym świecie pokoleń. Powodem podstawowym owego zepsucia obyczajów jest - według podmiotu lirycznego - "jawnego sprośność niedowiarstwa", które szerzy się bez przeszkód w całym społeczeństwie. Dalej następuje kolejne wyliczenie rozmaitych nieprawości (nienawiść, chciwość, niestatek, rozwiązłość, "jawna kradzież", obłuda i przewrotność), ukazujące upadek moralny epoki, po czym podmiot liryczny wysnuwa wniosek, iż złe obyczaje doprowadziły do upadku nawet tak wielkiej potęgi, jaką niegdyś było Cesarstwo Rzymskie:

„(...) Ten, co niegdyś słynął,
Rzym cnotliwy zwyciężał,
Rzym występny zginął”

Pod koniec następuje smutna refleksja, dotycząca sytuacji Polski po pierwszym rozbiorze, do którego doprowadziło rozpasanie obywateli i pogarda dla cnót. Samo zakończenie jednak ma wydźwięk nieco bardziej optymistyczny - podmiot liryczny zachęca do zachowania nadziei, gdyż "rozpacz - podział (udział) nikczemnych" oraz do zmagania z nieprzychylną rzeczywistością (porównując państwo do okrętu atakowanego przez wicher i burzę) i powrotu do dawnych, prawych obyczajów, gdyż "(...) choć bezpieczniej okręt opuścić i płynąć,/ Podściwiej być w okręcie, ocalić lub zginąć".

 

Pijaństwo

Utwór napisany jest w formie dialogu prowadzonego przez dwóch szlachciców. Jeden z nich opisuje libację, w której brał udział poprzedniego dnia. Przybyli do niego dwaj goście, a zgodnie z panującymi zwyczajami

„Jakże nie poczęstować,
gdy kto w dom przychodzi?
Jak częstować, a nie pić?
I to się nie godzi”

więc na początek wypito kilka kieliszków wódki. Potem wszyscy zasiedli do obiadu, podczas którego toczyła się rozmowa na temat pijatyk - zostały one zdecydowanie potępione, jednak po posiłku padła propozycja, aby dla zdrowia wypić nieco wina. W trakcie opróżniania kolejnych butelek w biesiadników wstępował coraz bardziej bojowy duch, który początkowo znajdował ujście w gorącej dyskusji (pełnej patriotycznego zapału) na tematy polityczne i społeczne. Burzliwa dysputa przerodziła się w bójkę, w której ucierpiał też sam gospodarz, wziąwszy "w łeb butelką".

Przygoda ta wywołuje w nim refleksje prowadzące do stwierdzenia:

„Bogdaj w piekło przepadło obrzydłe pijaństwo!
Cóż w nim? Tylko niezdrowie, zwady, grubijaństwo.
Oto profit: nudności i guzy, i plastry”

Jego rozmówca podziela negatywne zdanie dotyczące tej wady i przyrównuje pijaków do zwierząt:

„Patrz na człeka, którego ujęła moc trunku,
Człowiekiem jest z pozoru, lecz w zwierząt gatunku
Godzien się mieścić, kiedy rozsądek zaleje
I w kontr naturze postać bydlęcą przywdzieje”

Dalej dochodzi jednak do wniosku, że zwierzęta, choć nierozumne, są rozsądniejsze od ludzi, gdyż "napoju nigdy nie biorą nad potrzebę". Później następuje pochwała trzeźwości, której to cnoty efektami są:

„Zdrowie czerstwe, myśl (...) wesoła i wolna,
Moc i raźność niezwykła i do pracy zdolna,
Majętność w dobrym stanie, gospodarstwo rządne,
Dostatek na wydatki potrzebne, rozsądne”

Jednakże cała ta budująca dyskusja kończy się w momencie, gdy pierwszy z rozmówców idzie, aby napić się wódki.

Autor potępia w tym utworze przede wszystkim źle przez Polaków pojętą gościnność, która jest przez nich rozumiana jako wspólne pijaństwo, ale wyszydza też inną cechę: bojowego ducha, który rodzi się przy kieliszku i tam też ginie, nie wykraczając poza biesiadną salę.

 

Żona modna

Główną treścią tego utworu - napisanego również w formie dialogu - jest skarga pewnego szlachcica dotycząca osoby jego niedawno poślubionej małżonki. Szlachcic ów ożenił się mając na widoku profity, które miały wpłynąć do jego kasy w postaci posagu żony. Jednak rychło okazało się, że popełnił on błąd, gdyż małżonka jego jest wciąż niezadowolona z wyglądu swego nowego domu, gospodarstwa, ze zwyczajów, jakie tu panują i nieustannie wprowadza wiele kosztownych innowacji, za które oczywiście płaci mąż. Dla siebie dama ta zastrzegła przede wszystkim prawo do licznych wyjazdów, mających jej przynieść rozrywkę i wypoczynek od nużącego wiejskiego życia. Po renowacji dworku sprasza też wielu gości i wyprawia liczne przyjęcia, które przysparzają małżonkowi całą masę nowych wydatków i kłopotów.

Krasicki krytykuje w tym utworze tendencje współczesnej sobie szlachty do powierzchownego przejmowania zagranicznych, a zwłaszcza francuskich, obyczajów, co prowadzi do rozrzutności i nie daje w zamian żadnych korzyści duchowych ani kulturowych, w konsekwencji wiedzie natomiast do ruiny majątkowej i upadku klasy szlacheckiej.