Wyszukiwarka:
Artykuły > Studia >

STARY SYSTEM EMERYTALNY

STARY SYSTEM EMERYTALNY 1 stycznia 1999 została wprowadzona reforma ubezpieczeń społecznych. Dawny system repartacyjny zastąpił system kapitałowy. Utrzymywanie w Polsce starych zasad wypłacania rent i emerytur doprowadziłoby do kryzysu finansów publicznych. Do końca 1998 roku w Polsce funkcjonował wyłącznie system repartycyjny. Stary system emerytalny (repartycyjny) był rezultatem czegoś w rodzaju umowy międzypokoleniowej. W systemie takim ludzie aktywni zawodowo wpłacają część zarobionych pieniędzy do wspólnej kasy, z której na bieżąco wypłacane są świadczenia (emerytury) osobom już niepracującym. Obecnie świadczenia emerytalne lub rentowe pobiera około siedmiu milionów byłych pracowników oraz około dwóch milionów byłych rolników. Na jednego emeryta i rencistę przypada około dwóch pracowników. Dlatego nawet tak wysokie składki na ZUS nie wystarczają na bieżące wypłaty świadczeń emerytalno-rentowych. Reforma była zatem niezbędna. Podstawą systemu był Zakład Ubezpieczeń Społecznych (ZUS). Do ZUS-u trafiała co miesiąc składka w wysokości 45 procent płacy brutto (przed opodatkowaniem). W ten sposób zbierano pieniądze na wypłatę bieżących świadczeń. Stary system nie zachęcał do płacenia wysokich składek - przede wszystkim dlatego, że wysokość emerytury miała raczej niewielki związek z wpłacanymi wcześniej pieniędzmi. Emeryturę wyliczano bowiem ze wzoru: emerytura = 0,24 x kwota bazowa x 0,013 P x LS + 0,007 P x LN gdzie kwota bazowa stanowiła średnie wynagrodzenie w gospodarce za poprzedni kwartał, P - podstawę wymiaru emerytury, to jest wynagrodzenia pracownika ze wskazanego przezeń okresu, odpowiednio zwaloryzowane, LS - lata składkowe (okres opłacania składek na ZUS), LN - lata nieskładkowe (niektóre okresy pozostawania bez pracy i niepłacenia składek). Ze wzoru wynika jasno, że stary system miał charakter socjalny - największy wpływ na wysokość emerytury miała nie liczba przepracowanych lat czy wpłacone świadczenia, ale aktualne średnie wynagrodzenie w gospodarce, wyliczane przez Główny Urząd Statystyczny. Mało czytelne zasady obliczania emerytury i niewielki związek jej wysokości z uprzednio płaconymi składkami zachęcały do ucieczki w tzw. szarą strefę. Firmy wolały wypłacać wynagrodzenia "na czarno", nie będąc obciążonymi wysokimi składkami na ZUS. Pracownicy godzili się na to, bo sami dostrzegali luźny związek pomiędzy składkami a późniejszymi świadczeniami. Stary system emerytalny, oparty na ZUS, okazał się mało wydolny. Zawiniły tu przede wszystkim pozostałości z poprzednich lat: niski wiek emerytalny, mało ostre kryteria przyznawania rent inwalidzkich i szerokie uprawnienia dla różnych branż i grup zawodowych. W konsekwencji wyżej wymienionych zjawisk zaczęły pojawiać się trudności z zapewnieniem wypłacalności Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Szczególnie, że na pozostałości po poprzednim systemie nałożyły się nowe zjawiska: spadek liczby zatrudnionych i szybki przyrost liczby nowych emerytów oraz wzrost faktycznej wartości emerytur w stosunku do płac realnych. Szybko rosły wydatki z tytułu świadczeń emerytalno - rentowych. W 1994 roku wynosiły 15.4 proc. PKB, wobec średniej dla Unii Europejskiej na poziomie 11 proc. To jeszcze nie tak wiele, ale symulacje wskazywały na zbliżające się szybkimi krokami niebezpieczeństwo. Gdyby utrzymać system repartycyjny, wówczas w 2020 roku wydatki z tytułu świadczeń dla emerytów i rencistów wyniosłyby już 22 procent Produktu Krajowego Brutto, a w 2050 roku aż 27 proc. PKB. Oznaczałoby to konieczność płacenia jeszcze wyższych składek na ZUS, które i tak przecież należą do najwyższych w Europie. Jeszcze w 1981 roku obciążenie płac z tytułu ZUS wynosiło 25 proc., w roku 1989 już 38 proc., a obecnie 45 procent. Tak wysoka składka powoduje ucieczkę w szarą strefę, zjawisko akceptowane zarówno przez pracodawców (mniejsze obciążenie kosztami pracy), jak i pracowników, którzy nie dostrzegają związku pomiędzy obecnie płaconymi, wysokimi składkami a późniejszą emeryturą. Stary system niesprawiedliwie wynagradzał jedne grupy zawodowe kosztem innych, nadmiernie obciążał pokolenia czynne zawodowo i łupił skórę przedsiębiorstw pobierając od pracodawców potężne składki na Zakład Ubezpieczeń Społecznych.