Wyszukiwarka:
Artykuły > Wypracowania >

Pisarze drugiej polowy XIX w. próbuja realizowac zasade typowosci "wcielajac to co ogólne w to co jednostkowe"

Druga polowa XIX w. to okres bujnego rozwoju kapitalizmu, okres klasowej segregacji i wszechwladzy pieniadza. W literaturze to czas autorów "podgladaczy" i "eksperymentatorów", okres dominacji dwóch stylów: realizmu i jego bardziej radykalnego odlamu - naturalizmu. Zgodnie z teoria o sinusoidzie epok znów zmienila sie funkcja literatury i tak jak w klasycyzmie, czy renesansie miala byc przede wszystkim uzyteczna. Miala analizowac rzeczywistosc, pokazywac ja, pozwalac na wyciagniecie wniosków i sklonic do poprawy. Mozna by powiedziec, ze realizowala starozytna zasade mimesis, tyle ze na miejscu antycznego dramatu pojawila sie powiesc. To co laczy wiekszosc realistycznych utworów i wyróznia je sposród innych zauwazyl Henryk Markiewicz. Powiedzial o nich, ze "wcielaja to co ogólne, w to, co jednostkowe". Przedstawiaja jedna postac, która skupia w sobie cechy calej grupy spolecznej, do której nalezy. Postac ta bedzie mieszkala w takim miejscu, w jakim moglo by mieszkac milion innych osób, bedzie nosila takie ubrania, jak tenze milion i podejmie takie same jak on decyzje. Bohater nie jest jednostka wyrózniajaca sie z tlumu. Przestaje wazne byc to jak sie nazywa z jakiego miasta pochodzi. Podswiadomie traktujemy go nie jako osobe, ale jako pewna "ikonke", miniature, która w najbardziej skondensowany sposób przedstawia nam ogromne grupy spoleczne. Jako jeden z pierwszych zasade ta stosuje Balzac. W swojej powiesci "Ojciec Gorriot" sklad bohaterów dobrany jest przede wszystkim tak, zeby jak najpelniej przedstawic gwaltowne zmiany zachodzace w spoleczenstwie. Ludzi przemijajacej epoki reprezentuje tytulowy Gorriot, ludzi dopiero uczacych sie nowych zasad, wchodzacych w nowe realia przedstawia Rastignac, "symbolami" grupy juz zakorzenionej w swiecie wczesnego kapitalizmu, kultu pieniadza, dominacji miast sa: pani Vauquer, Vautrin i córki Gorriota. Teze Markiewicza potwierdza dodatkowo specyficzny sposób charakterystyki, przez tzw. zabieg milieu. Polega to na przedstawianiu postaci za pomoca przedmiotów, których uzywa, pomieszczen, w których mieszka, ludzi, z którymi przebywa. Swoje "ikonki" stworzyli tez dwaj pózniejsi autorzy: Charles Dickens i Boleslaw Prus. Obaj chcieli przedstawic calosciowa wizje pozytywistycznego spoleczenstwa swoich miast, Anglik Londynu, Polak Warszawy. W ich powiesciach zawsze spotkamy jednego, najbardziej charakterystycznego przedstawiciela swojej grupy spolecznej. Od robotnika, przez burzuja po arystokrate. Od zyda, przez katolika do protestanta. Zasade wcielania rzeczy ogólnych, w rzeczy jednostkowe realizuja tez polscy nowelisci, z Sienkiewiczem na czele. Najwazniejsze bylo zasygnalizowanie problemu, przekazanie postulatów pracy organicznej, pracy u podstaw. Dopiero na drugim planie stoja postacie jako osobowosci. W "Szkicach weglem" Sienkiewicz posunal sie wrecz do uzycia specyficznych nazw i nazwisk. Wies, w której rozgrywa sie akcja, w której nie znajdziemy ani jednego naprawde wyksztalconego czlowieka, nazywa sie Barania Glowa, glówny intrygant to Zolzikiewicz, a prosty, naiwny wójt ma na nazwisko Burak. Ciekawy zabieg zastosowal Dostojewski w "Zbrodni i Karze". Miasto, miejsce akcji, przedstawione jest tu w pelni realistycznie, poza jednym szczególem: autor róznym miejscom nadal nazwy takie jak ulica W-ska, czy plac S-ski. Moim zdaniem ma to zuniwersalizowac akcje przedstawiona w ksiazce. Czytelnik moze wyobrazic sobie, ze opisana historia to nie tylko nieistotny ciag zdarzen, gdzies daleko w Rosji, ale pewna prawidlowosc. Cos co za chwile moze powtórzyc na jego oczach. Druga osobliwoscia tego dziela jest wystepowanie pewnych "serii postaci". Dostojewski w przeciwienstwie do poprzednich autorów przedstawia nam po dwóch, trzech bohaterów z tej samej klasy, o wielu wspólnych cechach, o podobnej historii, rózniacych sie w szczególach. Poprzez taki zabieg, zarówno same postacie, jak i grupy przez nie reprezentowane staja sie wiarygodniejsze. Mozna to porównac do patrzenia przez kamere. Kiedy mamy tylko jeden punkt widzenia, powstaje plaski, dwuwymiarowy obraz, ale jesli popatrzymy z trzech róznych miejsc, bez problemu mozemy stworzyc prawdziwszy obraz trójwymiarowy. W literaturze realistycznej znalezc mozemy wiele, wiele wiecej przykladów na poparcie tezy Markiewicza. Postaci-reprezentantów w swoich powiesciach uzywaja równiez: Tolstoj, Flaubert czy de Maupassant. Pozostaje mi tylko zadac pytanie dlaczego pisarze tamtego okresu tak lubili "wcielac ogóly w jednostki" ? Odpowiedzi znalazlem kilka. Po pierwsze, trzeba odwolac sie do popularnego pozytywistycznego filozofa, Hipolita Taine'a. W swoim traktacie "Rasa, srodowisko, moment" pokazuje jak bardzo kazdy czlowiek zdeterminowany jest przez swoje otoczenie. Zgodnie z ta teoria, ale idac od jej "konca" pisarze drugiej polowy XIX w., pokazujac jednostke, byli w stanie przedstawic cale jej srodowisko. Po drugie taki sposób przedstawienia problemu jest ciekawszy, zrozumialy dla znacznie wiekszej rzeszy ludzi, trafiajacy do wyobrazni. To wszystko sprzyjalo funkcji, jaka miala spelniac wtedy literatura, funkcji, której naczelna zasada byla uzytecznosc. Trzecim czynnikiem byla panujaca w tamtych czasach struktura spoleczna. Powstanie nowych, wyraznych klas znacznie ulatwialo takie ujecie problemu. Wydawaloby sie, ze metoda taka ma same zalety, ale zawsze pozostanie jeden powazny problem: przez takie przedstawianie rzeczywistosci, XIX wieczna powiesc zwierciadlo staje sie krzywym zwierciadlem.