Wyszukiwarka:
Artykuły > Język Polski >

Omów lirykę osobistą i patriotyczną Juliusza Słowackiego

Omów lirykę osobistą i patriotyczną Juliusza Słowackiego Juliusz Słowacki był wielkim patriotą i mimo złego stanu zdrowia pragnął uczestniczyć w walce o wolność swej ojczyzny. Nie mógł tego czynić z bronią w ręku, więc wziął w tę dłoń pióro. Wybuch powstania listopadowego powitał wierszami patriotycznymi, wśród których na szczególną uwagę zasługuje "Hymn". Rozpoczyna się on słowami: "Bogarodzico, Dziewico! Słuchaj nas, Matko Boża, To ojców naszych śpiew." Nawiązał poeta do tradycji bojowej pieśni rycerstwa polskiego spod Grunwaldu, do pierwszego hymnu Polaków. Ten śpiew wolności Matka Boża zaniesie przed "Boga tron". Poeta wierzył, że możliwa jest współpraca Polaków z rosyjskimi rewolucjonistami, taka wspólna walka musiałaby obalić rosyjskiego tyrana. Orzeł dwugłowy" (godło carskiej Rosji) niósł w szponach okowy niewoli, lecz gdy spojrzał na walczących, przeraził się i "w ciemność uleciał północy". Nie potrafił spojrzeć na narody walczące o wolność, poraził go "blask swobody". Słowacki wzywa też Litwinów do walki o wolność i ostrzega, że jeśli Litwini nie podejmą tej walki, obwini ich "głos potomności". Będą musieli schylać głowy przed obcym monarchą, gdy pozostali Polacy "będą żyć we własnej ziemi i we własnych spać mogiłach". Poeta wzywa Polaków z Litwy: "Do broni, bracia! do broni! Oto ludu zmartwychwstanie". Wiersz kończy się znowu modlitwą do Matki Bożej i prośbą o wyjednanie u Boga błogosławieństwa dla walczących Polaków. Wiersz Słowackiego wzbudził zachwyt rodaków, stał się powszechnie znanym utworem w wojsku, deklamowano go w Teatrze Narodowym przed każdym przedstawieniem. Klęskę powstania listopadowego poeta przeżył bardzo głęboko, starał się wskazać rodakom przyczynę niepowodzenia tego zrywu. Analizy przyczyn klęski dokonał w dramacie "Kordian" oraz w wierszu "Grób Agamemnona" (opracowanie tematu nr 56). Również wiersz "Testament mój" zawiera treści patriotyczne. Liryka osobista Słowackiego ma charakter smutnych wyznań nieszczęśliwego człowieka. Przyczyną smutku poety jest przede wszystkim tęsknota. Wiersz "Rozłączenie" powstał pod wpływem przeżyć Słowackiego, który przebywał w Szwajcarii. Wcześniej odbył wycieczkę w Alpy, przeżył miły związek uczuciowy z Marią Wodzińską i choć była to miłość czysta, duchowa, spowodowała sceny zazdrości ze strony zakochanej w poecie właścicielki pensjonatu. Zmęczony atmosferą podejrzeń i zazdrości poeta wyjechał do innej miejscowości położonej nad brzegiem Jeziora Lemańskiego. Tam właśnie powstał piękny wiersz przepojony tęsknotą "Rozłączenie". Do dziś nie wiadomo, kto jest adresatką tego wiersza: może Maria Wodzińska, może matka poety? Słowacki zwraca się do adresatki wiersza jako do osoby bardzo bliskiej sobie oraz takiej, która musi wyobrazić sobie pejzaż nadlemański. Maria Wodzińska znała ten cudowny zakątek, więc chyba nie do niej zwraca się poeta słowami: "nie wiesz". Opisuje tej tajemniczej adresatce pejzaż, opis jest wyjątkowo piękny, zaś obraz stanowi jedność, doskonałą harmonię przyrody. Błękit nieba i błękit wody, w której odbija się to niebo, stanowią nieprzebrane tonie. Ten urzekający obraz uzupełniają góry: w dzień - jasne, w nocy - szafirowe, w czasie deszczu - ubrane we włosy strug wodnych, w nocy okryte kirem. Poeta żałuje, że nie ma przy sobie bliskiej osoby - między nimi "lata biały gołąb smutku i nosi ciągle wieści" (tak pięknie określił listy pełne smutku i tęsknoty). Adresatka wiersza nie wie, jak wygląda miejsce, w którym przebywa poeta, za to on wie, gdzie ona jest, wie nawet, o czym myśli i dlaczego płacze. Poeta wybrał dla ukochanej (Marii - matki?) jedną z gwiazd i uczynił ją jej stróżem. Ta gwiazda jest teraz łącznikiem między nimi. Poeta ma świadomość, że nigdy nie połączy się z adresatką wiersza, są "dwoma słowikami, co się wabią płaczem". Rzeczywiście, po opublikowaniu "Kordiana" Słowacki nie mógł wrócić do kraju, ten dramat patriotyczny i antycarski zamknął poecie drogę do ojczyzny. Świadomość wiecznej tułaczki odzywa się też w pięknym "Hymnie" rozpoczynającym się od słów: "Smutno mi Boże!" Utwór powstał w czasie wycieczki na Wschód, jak sam poeta stwierdza: "Pisałem o zachodzie słońca na morzu przed Aleksandrią". Wyznanie: "Smutno mi Boże" pełni funkcję refrenu i potęguje uczucie żalu, tęsknoty, beznadziejności. Piękno przyrody stworzonej przez Boga nie potrafi rozproszyć smutku poety. Uczuć osamotnienia nie łagodzi nawet maska obojętności, którą przybiera poeta wobec "obcych ludzi". Znajduje się na wielkim morzu, nie widzi początku ani kresu swej wędrówki (nie tylko morskiej - także życiowej), zazdrości bocianom, które widzi na niebie. One pewno lecą do Polski, zaś poeta nie może podążyć za nimi. Jest "jak pielgrzym, co się w drodze trudzi przy blaskach gromu" i nie wie, gdzie spocznie w mogile. Wie, że w kraju jedno ze spokrewnionych z nim dzieci modli się za poetę i jest mu tym bardziej przykro, że nawet modlitwa dziecka jest bezsilna wobec tułaczego przeznaczenia poety. Poeta zdążył jednak zobaczyć swą ukochaną matkę. Spotkał się z nią we Wrocławiu, dokąd niezwłocznie przyjechała ona na wezwanie syna. Stan jego zdrowia był już beznadziejny. Śmierć odbierała go jednak stopniowo, gasł blisko 4 lata. Nie mógł już pisać - dyktował przyjaciołom ostatnie zwrotki swych utworów. W pogrzebie poety brała udział tylko mała grupka znajomych i przyjaciół. Zainteresowanie twórczością poety zaczęło się od odczytów Norwida, który wysoko ocenił spuściznę literacką Słowackiego, potem powstańcy styczniowi uznali go za swego duchowego patrona, następnie odkryto na nowo jego twórczość w okresie Młodej Polski. W latach międzywojennych przywieziono trumnę ze zwłokami poety do Krakowa i złożono ją w krypcie Mickiewicza na Wawelu. Sprawdziły się słowa Juliusza Słowackiego: "Jednak zostanie po mnie ta siła fatalna"(„Testament mój”) czy "moje będzie za grobem zwycięstwo" ("Beniowski").