Wyszukiwarka:
Artykuły > Wypracowania >

"Byłeś jak wielkie, stare drzewo..." K. K. Baczyńskiego - analiza

Krzysztof Kamil Baczyński napisał wiersz "Byłeś jak wielkie, stare drzewo..." w kwietniu 1943 roku, w miesiącu, w którym wybuchło powstanie w getcie warszawskim. Utwór składa się z sześciu strof cztero- i trzech dwuwersowych. Rymy w większości niedokładne, w pierwszych dwóch zwrotkach okalające - abba, w trzech kolejnych ab i w czterech ostatnich krzyżowe - abab. Układ ten nadaje wierszowi regularności, a krótsze strofy pozwalają na wyróżnienie wybranych przez poetę myśli. Pierwsze dwa wersy to apostrofa, wezwanie do narodu polskiego. Przeważające środki stylistyczne to porównania:

"Byłeś jak wielkie, stare drzewo,
narodzie mój jak dąb zuchwały,
(..)
jak drzewo wiary, mocy, gniewu..."
 
"(...) I oto stanął sam, odarty,
jak martwa chmura za kratami..."
 
"(...)w miłości swojej - jak pień twardy..."
 
"(...)I zmartwychwstaniesz jak Bóg z grobu..."

oraz powtórzenia (w drugiej, trzeciej, czwartej i piątej strofie znajdują się słowa "jęli ci"). Baczyński porównuje naród polski do starego dębu, który od wieków stoi nieugięty, który przetrwał mimo wszelkich przeciwności losu. Dęby to najstarsze drzewa w Polsce są symbolem siły i długowieczności. Najstarsze z nich pamiętają czasy powstania naszej ojczyzny, czasy jej świetności, wielkie bitwy, które stoczyli Polacy, a także partyzantów, którzy lasy na czas walki ustanowili swoim domem. Jednak historia wystawia Polskę na kolejne próby. Pojawiły się istoty, które chcą ją za wszelką cenę unicestwić. Swoje dzieło zniszczenia zaczynają od korzeni

"żeby twój głos, twój kształt odmienić, żeby cię zmienić w sen upiora".

Można to rozumieć jako metaforę próby wynarodowienia i pozbawienia własnej woli polskich dzieci przeprowadzonej przez Niemców. Okupant pozbawił młodzież polską możliwości nauki, gdyż ludzie niewykształceni stają się bezwolni, jak marionetki, którymi można poruszać według własnej woli i wyrzucić, gdy nie będą już potrzebne. Odbierając Polakom dostęp do kultury i nauki, wydzierając im wszystkie ich osiągnięcia, odcinając od korzeni i przeszłości, chcą ich zasymilować z Rzeszą. Szara, bezmyślna masa, przygotowana tylko na wykonywanie prostych prac, byłaby łatwa do kontrolowania i tania jako siła robocza. Niewolnicy rasy panów, bez żadnych praw, nawet do życia. Następnie "jęli liście drzeć i ścinać" i "oczy z ognia łupić", by pozbawić naród ludzi wykształconych, młodych, silnych, którzy mają w sobie żar pozwalający na wzniecenie ogniska, które ogarniając całą Polskę, zniszczyłoby okupanta.

"Jęli ci ciało w popiół kruszyć, By wydrzeć Boga z żywej duszy."

"Podludzi" zamyka się w obozach koncentracyjnych, by ich zniszczyć. Prześladuje się ich za wiarę, przekonania i przynależność narodową. Pobyt w obozie, jeśli nie odbierze im życia, to zmieni ich w istoty podobne bardziej zwierzętom, walczącym o przetrwanie, niż ludziom. Naród jawi się Baczyńskiemu jako umęczony,

"na pół cierpiący, a pół martwy,
poryty ogniem, batem, łzami...",
mimo to nadal kochający i twardy jak pień dębu, niezmienny i niezłomny, oczekujący chwili, która pozwoli odwrócić bieg historii, gdyż
"(...)kręci się niebiosów zegar
i czas o tarczę mieczem bije",
nadejdzie moment, gdy naród będzie mógł "zmartwychwstać jak Bóg z grobu". Jego serce żyje. Poeta nawołuje do wszczęcia walki, gdyż tylko ona może doprowadzić do upragnionej wolności. Wzywa do wykorzystania szansy, jaką stało się powstanie w getcie i pomocy narodowi, który tak jak i polski długo nie miał swojej ojczyzny, a mimo to jego historia wciąż żyje w sercach wszystkich jego członków.
Wiersz ten pokazuje próby, jakie okupant podjął, aby ze społeczeństwa polskiego zrobić nację niewolników, pozbawionych korzeni, historii, wykształcenia. Pokazał zniszczenia, jakie wyrządziła wojna, jednocześnie nawołuje do zachowania nadziei, gdyż człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać. Poeta krzyczy "(...)Ludu mój! Do broni!", chce, by Polacy zaczęli walczyć z okupantem i pomogli Żydom mieszkającym w Warszawie, którzy też są przecież Polakami.